To szkolenie zapamiętałam szczególnie. Grono fajnych ludzi, ja wśród uczestników i temat „Lider w świecie VUCA”. Trwa runda i jeden z menadżerów, w tej rundzie właśnie, robi coś, co wprawia mnie w takie dziwne poczucie, że coś ważnego się właśnie wydarza, tylko ja jeszcze nie wiem, co. Poziom adrenaliny nagle wzrasta, a głowa nie nadąża procesować informacji i myśli.

Ten menadżer po prostu zapytał „Co to jest ten skrót VUCA. Może pomyślicie, że to słabe, że nie wiem, ale po prostu chciałabym się dowiedzieć. Po to jest chyba to szkolenie?”. I wiecie nie chodzi tu o żadną VUCĘ, pukę, srukę, czy inne literowe skróty, tylko o to wypowiedziane na głos pytanie właśnie – zaklikało w mojej głowie.
Pomyślałam „WOW szacun, to mega odważne i że też bym tak chciała”. Bo ile razy zabrakło mi odwagi na szkoleniu, spotkaniu, by zapytać o coś i siedziałam potem cicho nic nie kumając z mądrym wyrazem twarzy.
Jako dziecko zadawanie pytań przychodziło mi mega łatwo. Byłam taką ciekawską dziewczyną pytająca o wszystko, zadającą trudne i niewygodne pytania. Nie miałam barier, nie było tego wewnętrznego głosu, który szeptał do ucha: „nie pytaj – wyjdziesz na głupią”, „nie pytaj będą się z Ciebie śmiać”. To przyszło z czasem, kiedy poirytowane i zniecierpliwione głosy dorosłych wnikały w moje wew. dziecko i uczyły „nie zadawaj tyle pytań”, „siedź i słuchaj, jak nie rozumiesz”, „zadajesz głupie pytania” lub nie odpowiadały w ogóle. Przestałam pytać. Przekonały mnie, że to nie dobrze nie wiedzieć i się do tego przyznawać.
Zadawanie pytań w niektórych sytuacjach jest dla mnie aktem odwagi, bo odsłaniam przed innymi swoje kruche ja, ale jeszcze bardziej jest o pragnieniu dowiedzenia się, jest wyrazem ciekawości. I to pytanie menadżera na szkoleniu mi o tym przypomniało.
Czas więc odszukać swoje wewnętrzne ciekawskie dziecko i zacząć zadawać pytania, pielęgnować swoją ciekawskość, by siebie rozumieć lepiej, innych rozumieć lepiej i świat wokół.
aut. Aneta Liszka