Dzieci wyjeżdżały z dziadkami na dwa tygodnie nad morze. Czekała nas miła perspektywa spędzenia cudownego czasu we dwoje bez tych wszystkich codziennych i dobrze znanych: „mamo, tato”, „gdzie jest moja koszulka”, „ja nie chcę tej bajki” „nie będę jeść tej kaszy”. Choć kocham swoje dzieci nad życie cenię mocno ten jakże rzadki i ekskluzywny czas we dwoje.
Perspektywa spędzenia czasu razem była tuż, tuż, na wyciągnięcie ręki…, ale najpierw trzeba było odwieźć dzieci nad morze. 4h w jedną stronę z nimi i 4h w drugą już sami. W drodze powrotnej do Warszawy myślałam sobie o tym, co będziemy razem robić, jak wiele możliwości spędzenia czasu mamy dostępnych i jak nie zawsze niestety wybieramy te, które są dla nas najbardziej korzystne. Ale po kolei…
Wracaliśmy sami. Czas wypełniało słuchanie muzyki i ulubionego radia, rozmowy o ważnych dla nas sprawach, obawach, radościach i o tych zwykłych, przyziemnych rzeczach. I choć nie robiliśmy nic nadzwyczajnego jak tysiące przemierzających drogi kierowców wakacyjnych czułam dużą intymność tej sytuacji i tego kontaktu. Siedzieliśmy obok siebie nie czując presji podtrzymywania rozmowy, która naturalnie się urywała, cierpliwie czekając na następny wątek, który jeszcze nie wykluł się w żadnej z głów. Czasem w długiej ciszy, której nie nikt nie miał potrzeby przerywać i zapełniać byle czym, oby tylko jej nie słyszeć. Obok siebie zapatrzeni w to, co przed nami, zatopieni w swoich myślach, z krótkimi chwilami, gdy spojrzeliśmy na siebie i w tym jednym spojrzeniu zawierała się treść tego co między nami. W poczuciu dużego kontaktu ze sobą w byciu tu i teraz, w intymności, dającej poczucie bezpieczeństwa i dużej bliskości.
I pomyślałam sobie, że w tym kontakcie jest sens i sedno wszystkiego. Zbyt często niestety nasze codzienne życie (moje też) biegnie od zadania do zadania, od aktywności do aktywności, a kalendarz wypełniony jest po brzegi spotkaniami, wyjazdami, rzeczami, o których trzeba pamiętać. Kontakt polega na organizowaniu życia, ustalaniu co w weekend, negocjowaniu sprzątania mieszkania, robieniu listy zakupów, ustalaniu kto jutro odprowadzi dzieci do szkoły, na odhaczeniu kolejnego odcinka serialu wieczorem. Wiadomo wspólna aktywność jest ważna, bo nas scala, pozwala dopasować się do siebie nawzajem w działaniu. Brak aktywności często postrzegamy jako nagłą utratę sensu i kierunku, spowolnienie życia, które staje się puste, czyli bezwartościowe. „Robimy” więc razem urlopy, weekendy, wakacje, bo to jest oznaką naszej bliskości i budulcem naszych więzi. A gdzie w tym wszystkim prawdziwa intymność, rozumiana nie jako intymny kontakt dwóch osób, ale jako autentyczna relacja z drugą osobą: partnerem, żoną, dzieckiem, przyjacielem, rodzicem. Relacja oparta na szczerości, szacunku, poczuciu, że w tym kontakcie spotykamy się ze zrozumieniem, gdy odsłaniamy się ze swoim „miękkim brzuchem”, uczuciami i tajemnicami.
Każdy z nas przeżywa czas w charakterystyczny dla siebie sposób. A to, jakie znaczenie nadajemy czasowi wpływa na to jak go przeżywamy. Według Analizy Transakcyjnej jedną z naszych podstawowych potrzeb jest strukturalizacja czasu, czyli wybór sposobu, w jaki spędzamy czas z innymi ludźmi. Intymność, o której już napisałam jest jednym z nich. Do takiego kontaktu warto dążyć. Aktywności, czyli wspólne działania służące jakiemuś celowi, zajmowanie się czymś razem to następna forma spędzania czasu razem. I jak sobie o tym pomyślę, to w dużym stopniu ten właśnie sposób bycia razem zaczyna być budulcem różnych związków i rodzin, zastępnikiem bliskości. Dominuje w relacjach zawodowych i niemało jest go również w codziennym życiu pełnym obowiązków, wstawianych zmywarek i pralek, robionych zakupów i odrabianych lekcji domowych.
Jest jeszcze wycofanie, czyli zdystansowanie się od innych. Może to być fizyczne unikanie innych osób, ale również psychiczne, gdy wycofujemy się do środka naszych myśli, by pobyć sami ze sobą. To czas na regenerację i odpoczynek, ale również na refleksję i koncentrację na sobie. U mnie częstym formą wycofania jest schowanie się za okładką książki, zza której nie widać mojej głowy. To znak, że potrzebuję chwili tylko dla siebie, potrzebuję na chwilę wycofać się z domowego rozgardiaszu.
Możemy również spędzać czas na rytuałach, czyli znanych nam zachowaniach właściwych dla określonego kontekstu lub danej kultury. Wiemy, jak przywitać się z sąsiadem na ulicy, jak pożegnać kolegów z pracy, jak zachować się na urodzinach, czy innych uroczystościach. Większość tych rytuałów to nasze automatyzmy wpojone nam przez rodziców i kulturę, w której zostaliśmy wychowani, ale ważne w kontekście budowania przynależności do danej grupy. Rozrywki to kolejny sposób strukturalizacji czasu. W AT rozrywki są rozumiane jako miłe spędzanie czasu z innymi na nieformalnych pogaduszkach. Nie jesteśmy raczej wtedy nastawieni na budowanie głębokich i intymnych relacji, ale raczej nawiązanie i podtrzymanie kontaktu, zbieranie informacji i pierwszych wrażeń. To miłe i interesujące spędzanie czasu z innymi, ale bez robienia tego ważnego kroku ciut dalej w głąb tej relacji, w intymność właśnie.
No i ostatni sposób to gry psychologiczne, czyli nieudolne sposoby wchodzenia w relacje z innymi. Niekonstruktywne strategie, okrężne drogi, które wybieramy, by spróbować wejść w intymność, osiągnąć to czego pragniemy. Niestety są one odwrotnością autentycznych i intymnych relacji, gramy, bo nie potrafimy budować relacji w konstruktywny i dojrzały sposób. Warto pooglądać swoją umiejętność wchodzenia w intymność. Im jest mniejsza, tym większe ryzyko, że nieświadomie sięgniemy po gry psychologiczne właśnie.
Intymny kontakt z drugim człowiekiem nie jest prostą i przewidywalną relacją jak rytuały czy aktywności. Bez wątpienia niesie ze sobą ryzyko i niepewność i jest mniej przewidywalna, ale jednocześnie jest relacją bardziej intensywną i bardziej angażującą. Tylko po co mam wchodzić w intymność z kimś, jeśli to takie ryzykowne? Zapytałby ktoś. Ano, bo powodów jest milion. Bycie w autentycznej relacji jest budulcem zaufania i bliskości, jest składową radości, kreatywności i miłości. To budulec więzi.
A teraz wakacyjne wyzwanie dla Was: szczerze zastanówcie się, jakie są Wasze formy strukturalizacji czasu?
Jak często bywacie w intymności z innymi?
Jak często pozwalacie sobie na intymność i z kim?
Wakacje to dobry czas na budowanie intymności nawet w drodze autem znad morza.
aut. Aneta Liszka