Jesień od zawsze kojarzy mi się ze zmianą . Słońca i ciepła na deszcz i wiatr, letniego światła w szybki zmierzch i noc, dłuższego dnia w dłuższą noc, no i oczywiście ze zmianą czasu. Szkoła, praca, rutyna porządkuje dzień, tydzień i miesiąc. To taki czas, do którego trochę dobrze jest wskoczyć po lecie, bo stary i znany, a trochę nie.
To też czas korzystania z tego, co zmagazynowaliśmy w lato. Nie chodzi tu tylko o przetwory, soki i konfitury, (chociaż o to też ), ale przede wszystkim o energię słońca letniego, o siłę i odporność z odpoczynku wakacyjnego.
Dokładnie tak samo jest w rozwoju. Zbieramy umiejętności, wiedzę z kursów, szkół, warsztatów i różnych lekcji, których życie nam nie szczędzi, by to później wykorzystać. Nie zawsze to, co zasadzimy wyrośnie od razu czasem musimy poczekać na właściwy moment. Wyczekać z cierpliwością, czułością i nadzieją, aż przeniesie owoc świadomości, otwartości i odwagi, by coś zmienić. Trzeba coś dać, by coś zebrać. A zebrać możemy nieskończenie wiele: większą świadomość siebie, umiejętność stawiania granic, odwagę wejścia w relacje lub jej zakończenia, większa uważność na ciało i swoje emocje.
Mam nadzieję, że z treningu międzykulturowego, który za chwilę zbierzecie obfity plon, który potem wykorzystacie. Plon większej świadomości kultury, w której przyszło Wam żyć, uważności na drugiego człowieka i sytuacje, które dzieją się na styku kultur, umiejętności budowania dobrych relacji z przedstawicielami innych kultur.
Bo trzeba coś dać, by coś zebrać
Aut. Aneta Liszka