Ten rok zapowiada się świetnie. Mnóstwo super ciekawych projektów, nowi klienci, nowe szkolenia. Pracy aż nad to, tylko przebierać w propozycjach. A potem w ramach relaksu wyjazd do Tajlandii, skąd będzie można słać piękne foty na insta i fb.
A to wszystko gówno prawda.
Poprzedni rok kończył się zmęczeniem, a ten zaczął się pogrzebem. Kilka projektów już wiem że nie wyjdzie, kilku klientów nie zdecydowało się na współpracę. Praca i szkolenia są, ale oznaczają kolejne wyjazdy, noce w hotelach, w których Ci, co mnie dobrze znają to wiedzą, że nie mogę spać. Takie coś jak wakacje jest obecnie przysłonięte gęstą zasłoną zimowego smogu i na razie nie doczekało się miejsca w mojej agendzie myśli. A poszukiwania biletów na rodzinny wypad do Lizbony z lekka przerażają. Nastoletnie dzieci mają nastoletnie problemy i trzeba, mimo złego dnia, je wesprzeć i pocieszyć, kiedy samemu chętnie zwinęłoby się pod kocem i nie wychodziło przez tydzień. Co najmniej.
Jeszcze kilka lat temu opowiadałabym innym o swoim nieskazitelnym życiu bez rys z pierwszego akapitu. Rzeźbiłabym piękne iluzje i opowiadała historie, o tym jak jest wspaniale na spotkaniach, imprezach, w soszalach. A prawda byłaby zupełnie inna. Bo wspaniale nie jest zawsze, tylko czasem bywa. Że w soszale to ja nie umiem – najlepszy dowód to mój ostatni podwójny wpis na fb, bo tak jakoś wyszło. I zostawiam to arcydzieło mojej postografii, bo to żyćko przecież. Robię to w pośpiechu, między obiadem a wstawianiem zmywarki lub późno wieczorem, gdy szare komórki odmawiają współpracy. No cóż tak to jest jak się prowadzi własną działalność.
Od iluzji jaką uprawiałam kiedyś w swoim ogródku oderwała mnie przyjaźń. Głęboka przyjaźń jak mówi Psycholog Joanna Flis oznacza zdjęcie maski. Pokazanie się tym naszym ziomkom prawdziwej, w realnych okolicznościach z prawdziwą historią, a nie tą, którą snujemy na swój temat, a która z prawdą nie ma nic wspólnego.
To mozolne obdzieranie się nieprawd, półprawd, albo totalnych fantasmagorii na swój temat tak by stanąć wśród przyjaciół saute i poczuć, że taką mnie przyjmą.
Także mega wdzięczność Wy moi kochani przyjaciele, że uczycie mnie bycia sobą bez ściemy, każdego dnia.
Aut. Aneta Liszka