Wszystko co kocham w podróżowaniu to szczypta ekscytacji NOWYM, ten dreszcz emocji, gdy się TAM jest, ten niepokój i ta ogromna CIEKAWOŚĆ wszystkiego: ludzi, ich życia, kultury, natury, nowych zapachów, smaków i hałasów.
Te momenty zadawania sobie tysiąca pytań i odnajdywanie odpowiedzi na miejscu. Te hektolitry różnych EMOCJI przepływających w ciele. I DZIECKO, które odkrywam w sobie.
I choć przed każdą podróżą staram się być jak CZYSTA kartka do zapisania to i tak nowe miejsce, jak w lustrze, odbije moje przekonania, oczekiwania, niespełnione nadzieje, tęsknoty i założenia. Miało być tak, a jest inaczej, miało być więcej, a jest mniej, miało być… i tak bez końca. TAM jak nigdzie czuję swoją polskość i cały bagaż z tym związany.
PODRÓŻE to mój przystanek na odkrywanie siebie. Ileż można dowiedzieć się o sobie kiedy wszystko wokół nieznane, nie nasze, kiedy komfortu jest znacznie mniej. Kiedy momenty „sprawdzam” czają się za każdym rogiem i trzeba sobie poradzić. Kiedy wyraźniej widać własne SŁABOŚCI lub, gdy słabości nagle okazują się MOCAMI. Gdy nagle odkrywam, że tam gdzie najbardziej uwiera, nie pasuje w tym nowym świecie kryje się ważna WARTOŚĆ lub przemożna TĘSKNOTA za czymś.
Minęło 2 tygodnie od ostatniej podróży czas planować następną