Dziś na ławie oskarżonych zasiadają komedie romantyczne, bajki Disneya, książki Harlequiny (jak je ktoś jeszcze pamięta ), artykuły w prasie kobiecej, które przedstawiają czarno-białą wizję miłości, gdzie jak pokonamy problemy to potem żyjemy długo i szczęśliwie. Łatwa, prosta, czarno-biała wizja.
Żyjemy w przekonaniu, że w miłości nie ma miejsca na trudne momenty: kłótnie, różnice zdań, nieporozumienia i nieprzyjemne emocje: rozczarowanie, smutek i złość. Zbyt często wychodzimy z założenia, że miłość służy jedynie pozytywnym doświadczeniom, gdzie nieustannie panują harmonia i spokój. W tym idealnym obrazie miłości nie ma przestrzeni na przeżywanie tego, co trudne.
Niestety nie jesteśmy wszechmocni i nie ma takich sposobów, które uchroniłyby nas przed trudnymi sytuacjami. Nie da się sprawić, że nic złego w naszej relacji się nie przytrafi. I czujemy się w pewien sposób oszukani no, bo miało być tak pięknie, a jest … jak zwykle.
Irvin Yalom, amerykański psychiatra, w jednej ze swoich książek napisał „gdy na jednej stronie kartki napiszemy miłość, a na drugiej zranienie nie będziemy w stanie tych emocji od siebie oderwać”. Dodam, że nie da się tej kartki przedrzeć na pół. Jeśli kochasz to licz się z tym, że będziesz czasem zraniony lub rozczarowany. Tak to już jest, że bliskość, intymność rodzi przestrzeń do cierpienia i zranień choć nie wiem jak bardzo chcielibyśmy tego uniknąć.
W miłości nic nie jest czarno-białe, to wachlarz szarości. Nic nie jest na 100%, bo procentów może ubywać z czasem. To nie przysięgi na wieki, bo zbyt łatwo je złamać. To nie mieszanka radości, przyjemności i szczęścia, bo tworzenie bliskości to ryzyko, ze ktoś nas zrani i będzie dokładnie wiedział, gdzie wycelować by mocniej bolało.
Wchodzenie w relację ze świadomością tego jak może być jest zdrowe. Trudno oczekiwać od spotkania 2 światów jakimi są dwoje ludzi, by stworzyli nowy bez tarć i iskier. Tworzenie wspólnego to droga czasaami nieprzyjemna i trudna. Akceptacja tego, że „żyli długo i szczęśliwie” to tylko w bajkach otwiera na pełniejsze czerpanie z życia i bliskości.
Aut. Aneta Liszka